4/21/2022

Witamy w Latastanie

 

                         

Po wielu latach przerwy polski oddział najbardziej zajebistych żołnierzy został wysłany na teren Latastanu. Gdzie to jest? No tam właśnie. Kraj nieco podobny geograficznie do Afganistanu. Podobna mentalność ludzi. Bandyci jednak w swym składzie bardziej ogarnięci sprzętowo i wyposażeni. Wyszkolenie dalej na podobnym poziomie. Zacietrzewieni jednak bardzo. Niebezpieczni, choć często dziwi fakt, że nie zabijają pojmanych jeńców. Ale nie ma co liczyć na to, że to norma. 

Pierwszy kontyngent polskiej armii objął za bazę stare lotnisko . Stan kontyngentu nie robi wrażenia. 6 szt. Rosomaków, 6 szt. wozów bojowych Żbik (takie stare zmodernizowane z BRDM pudło ). "Zmodernizowane" to wielkie słowo, ale wóz odporny jest na wszelkiej maści ostrzał z kalibru 7,62. Teoretycznie. Poza tym pięknym zestawem, do dyspozycji polskich dzielnych wojaków jest przynajmniej 5 cywilnych pojazdów terenowych. Przynajmniej, bo nikt tego nie wie, łącznie z odpowiedzialnymi za to kwatermistrzami. Oprócz tego około 12 HUMVEE od USA. Jeszcze nadają się do jazdy. Całość floty dopełniają nasze wspaniałe wozy ciężarowe typu Jelczy/STAR. Tego w sumie tak... od ręki na pierwsze pytanie też nikt nie wie. No... trzeba by podejść do garażu, albo w papierach sprawdzić...albo spytać kaprala Radzikowskiego...ale on na patrol poszedł, więc lepiej podejść....

No, w każdym razie piechota. No jest!. Na razie kompania tylko piechoty. Mają broń i mundury. racje żywnościowe...są. Mają chłopaki gdzie spać, baraki zdezynfekowane, więc...o co chooodzi!

Tu jest w sumie ciepłota, jeśli chodzi o szerokość geograficzną. W każdym baraku jest koza opalana "bele czym",  więc na zimno narzekac nie mają co. Każdy ma do dyspozycji śpiwór. A jak trzeba, to szef wydać może dodatkowy. Jest zajebiuście- co?

Co jeszcze? No jeszcze jest kontyngent lotniczy. Jest śmigłowiec Mi-17, którym jak trzeba, to naszych orłów może podrzucić gdzie tylko potrzeba. A jak trzeba, to nawet dwa Mi-24 są i jak trzeba, to nawet mogą chłopy przywalić szuszwolom! A jaaak!...Wygramy to Panowie!

Oprócz naszej super bazy na terenie starego lotniska, mamy zorganiowaną bazę wypadową zlokalizowaną parę kilometrów od lotniska na północ. Baza nazywa się "Camp Green". Przez ostatnich parę dni. kilku chłopaków resztkami sił i amunicji broniło ją przed "wycieczkami" bandziorów. Szuszwole podchodzili z północy i nękali naszych. 

Wczoraj 20 kwietnia do naszej bazy przyleciała "superekipa" - grupa operacyjna "Cienias". Pan Antoni w przekazach internetowych do nas o tym wspominał! WSPANIALE! To na początek 3 osobowy skład, który miał wybawić nas od kłopotów wszelakich. Grupa na miejsce przybyła w ...2 osobowym składzie. Sierżanci Edelmann i Mav w swojej zajebistości zorganizowali transport amunicji do bazy. Amunicje dowieźli, ale nawet MRE żadnego nie przywieźli a my niczym krokodyle na koniec sezonu wypoczynkowego w Miami głodni!!! Szczęście w nieszczęściu, bo kiedy do bazy dotarli i ledwo dowlekli na wieżyczki strażnicze ciężkie skrzynie z amunicją, to z północy jak się okazało, bazę zaatakowała grupa  rebeliantów. Jeden z bandytów odpalił "RPG-a" śmiertelnie ciężko raniąc jednego z kolegów. Sierżant Mav pobiegł w swej zajadłości pod kompleks lepianek pod jedno z odległych kilkadziesiąt metrów na wschód gospodarstw wieśniackich i wywabił wroga z jego pozycji. Kiedy wróg wypełz na zewnątrz, Edelmanowi udało się przygwoździć ich ogniem, skutecznie eliminując niedobitki pierwszej fali ataku. Pytanie jest dalej jedno i aktualne: "gdzie był jakikolwiek snajper?!"

Ale to nie wszystko....

Wróg po dosłownie kilku minutach pojawił się z z północy z nie mniejszą zajadłością atakując naszych dzielnych wojaków...Ale wróg to nie wszystko! W tle całego ambarasu dokładnie, niczym zegar atomowy o godzinie 22:00 pojawiła się Edelmanna żona....i ch....j bombki strzelił...

Reszta to już miejsce na dalsze rozważania i konieczność przeczytania odprawy na następną misję.